wtorek, 2 grudnia 2014

Na Dobre i na Złe, Dopuki Śmierć nas nie Rozłączy.

Ludzie mają nietypową interpretacje tych słów. 

A najlepsze że potrafią się kierować nimi osoby w poważnych związkach trwających np. 3 miesiące.
A jest to przecież przysięga małżeńska. No ale tak się właśnie ludzie parują, jakby kurwa był przymus bycia już do końca ze sobą aż trafi związek totalna chujnia. Wtedy dopiero jak już jest masakra to do nich dochodzi, jak są i skraju wyczerpania, nie zadbają o siebie wcześniej, brną w to dalej bo... no właśnie czemu PO CO być w związku w którym nie jestem szczęśliwy?

Rozumiem "na dobre i na złe" że dzielić ze sobą szczęśliwe momenty, ale też wspierać się w tych ciężkich chwilach i razem przezwyciężać problemy (bo ogólnie to chujnia być z kimś tylko jak jest u niego zajebiście, a olać go gdy jest ciężko)...
a ludzie interpretują to tak, że nawet jak jest źle, jak się kłócimy, nawet jak się niedogadujemy i kompletnie do siebie nie pasujemy to MUSIMY być ze sobą.

DLACZEGO?

Kategorie